i Krzysiem. Do Janusza, myśliwego, dzięki któremu możemy tu polować, przybyliśmy późnym wieczorem. Po krótkiej kolacji i jeszcze krótszym śnie, wyruszyliśmy w pierwszą noc.<br> Na bagna, w okolicy wsi Klimaszewnica, dotarliśmy jeszcze w zupełnych ciemnościach. Według moich kolegów "na szczęście", moim zdaniem niekoniecznie. Na nogach miałem odrobinę za duże, filcowane gumowce. Koledzy polowali już tu wielokrotnie, znali teren, ruszyli więc przez bagna ostro. A ja za nimi. Nie mogłem nadążyć bo złośliwe buty wjeżdżały w bagno i miały wielką ochotę tam pozostać, podczas gdy ja wyjmowałem z nich to jedną to drugą nogę. Nie mogłem też iść wolniej aby się nie