Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
i unosi przed sobą hostię. Z opłatka bije rażący blask. To tylko fotomontaż, ale zrobiony umiejętnie i przekonująco. Papież mruży oczy i marszczy brwi, a na twarzy widać skupienie i napięcie, jakby mocował się z jakąś niewidzialną siłą. Chciałbym, żeby te dwa bilbordy wisiały tam jak najdłużej. W tym wilgotnym, hałaśliwym i ponurym miejscu są błyskiem światła i nadziei. Po peronie snują się bezdomni i narkomani, kręcą się żebracy i nędzarze. Inni śpią na ławkach, ktoś biegnie do odjeżdżającego pociągu, ktoś inny czyta w skupieniu rozkład jazdy lub skład pociągów ekspresowych. Pasażerowie stoją ramię przy ramieniu, ale nikt nikogo nie zna
i unosi przed sobą hostię. Z opłatka bije rażący blask. To tylko fotomontaż, ale zrobiony umiejętnie i przekonująco. Papież mruży oczy i marszczy brwi, a na twarzy widać skupienie i napięcie, jakby mocował się z jakąś niewidzialną siłą. Chciałbym, żeby te dwa bilbordy wisiały tam jak najdłużej. W tym wilgotnym, hałaśliwym i ponurym miejscu są błyskiem światła i nadziei. Po peronie snują się bezdomni i narkomani, kręcą się żebracy i nędzarze. Inni śpią na ławkach, ktoś biegnie do odjeżdżającego pociągu, ktoś inny czyta w skupieniu rozkład jazdy lub skład pociągów ekspresowych. Pasażerowie stoją ramię przy ramieniu, ale nikt nikogo nie zna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego