Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
oglądania "Mony Lizy". Nieistotne, że oprócz Leonarda wiszą tam mniej znane płótna, a w magazynach zalega mnóstwo śmiecia, bo uśrednione przychody i tak będą odpowiednio wysokie i pewne.

Wniosek brzmi więc jak z Majakowskiego: pojedyncze dzieło sztuki jest niczym, bzdurą. Liczy się dopiero masa. Nie jeden obraz, lecz cała ich hałda, nie jedna sonata, lecz katalog. Wartość dzieła sztuki określa nie osąd estetyczny, lecz wysokość strumienia przychodów generowanego przez dane dzieło albo dzieł kolekcję. Dawni koneserzy, którzy po amatorsku licytowali się na parkietach w Sotheby's o prawo do kupna "Słoneczników" van Gogha za kwoty w milionach dolarów, wydają się dziś dyletantami
oglądania "Mony Lizy". Nieistotne, że oprócz Leonarda wiszą tam mniej znane płótna, a w magazynach zalega mnóstwo śmiecia, bo uśrednione przychody i tak będą odpowiednio wysokie i pewne. <br><br>Wniosek brzmi więc jak z Majakowskiego: pojedyncze dzieło sztuki jest niczym, bzdurą. Liczy się dopiero masa. Nie jeden obraz, lecz cała ich hałda, nie jedna sonata, lecz katalog. Wartość dzieła sztuki określa nie osąd estetyczny, lecz wysokość strumienia przychodów generowanego przez dane dzieło albo dzieł kolekcję. Dawni koneserzy, którzy po amatorsku licytowali się na parkietach w Sotheby's o prawo do kupna "Słoneczników" van Gogha za kwoty w milionach dolarów, wydają się dziś dyletantami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego