zakładu na obiad, a ja wypatrywałem Soni z nadzieją, że przechodząc obok mnie, przekaże mi teraz hasło i odzew, abym mógł bezpiecznie przejść przez posterunki straży, i usłyszałem wymówione szeptem dwa słowa:<br>- Wszyscy... razem...<br>i zrozumiałem, że to właśnie ten znak, i zdążyłem jeszcze rzucić:<br>- Strój jak w dwójce... albo harcerska sukienka...<br>i patrzałem na nią, gdy zbliżyła się na wyciągnięcie ręki, na jej wąską śniadą twarz i zielone oczy, i uchylone w uśmiechu usta, a gdy mnie minęła, na rozsypane na ramionach bujne czarne włosy, długie, bez wstążek i kokard, na szarą harcerską sukienkę, opinającą z tyłu jej bardzo już