i zobaczywszy mnie związanego, zaczęła wrzeszczeć na Sławka, jednocześnie nerwowo rozplątując supły.<br>- Nie krzycz na Sławka - powiedziałem - bawiliśmy się w Indian. On chciał być Winnetou. Nic się nie stało. W ogóle się nie bałem.<br>Spojrzenie, jakie mi posłał Sławek, zdecydowanie nie było nacechowane wdzięcznością...<br>Rok później podkusiło mnie wstąpić do harcerstwa. Wydawało mi się, że to świetna okazja towarzyska - jakieś zbiórki, obozy, przynależność do grupy... Mogło to być dość atrakcyjną odmianą w monotonnym życiu dziecka, wychowywanego z kluczem na szyi, na wiecznym "wycugu" u sąsiadów, z rodzicami stale pracującymi poza domem - etat, drugi etat, prace zlecone, godziny nadliczbowe... Namówiony przez jednego