zawołała z głębi domu Anna, a potem, dostrzegając mnie za płotem, zastygła na moment, zdumiona nie mniej niż ja przed chwilą. Gdy jednak znalazła się przy bramie, miała już na twarzy swój zwykły uśmiech. - Co za niespodzianka! - wołała. - Wejdź! Bardzo się cieszę!<br>Szłam za nią w milczeniu, przyglądając się jej harmonijnym ruchom. Widocznie na spotkania ze mną specjalnie wkładała mało atrakcyjne rzeczy, bo dopiero teraz mogłam stwierdzić, jak jest wiotka i zgrabna. Doskonale skrojona, droga sukienka podkreślała jej talię i idealną linię bioder. Co ty, kobieto, robisz na tej zagubionej prowincji?! - przemknęło mi przez myśl, bo Anna wyglądała jak osoba, która