interesów: jeden wręcz zawdzięczam tobie, Leo. Beznadziejny zdawałoby się dłużnik uiścił. Dosłownie przed chwilą. Ręce mu się trzęsły, gdy uiszczał. Typ widział cię i myślał...<br>- Wiem, co myślał. Dostałeś mój list?<br>- Dostałem - Houvenaghel usiadł ciężko, potrącając brzuchem stół, aż zadzwoniły karafki i puchary. - I wszystko przygotowałem. Nie widziałeś afiszów? Pewnie hołota zdarła... Ludzie już schodzą się do teatru. Kassa brzęczy... Siadaj, Leo. Mamy czas. Pogadamy, napijemy się wina...<br>- Nie chcę twojego wina. Pewnie kazionne, ukradzione z nilfgaardzkich transportów.<br>- Kpisz chyba. To Est Est z Toussaint, grona zebrane, gdy nasz miłościwy cesarz Emhyr był o, takim maleńkim pędrakiem srywającym w becik. Był