Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
Hotel tonął jeszcze we śnie,
Kiedy rankiem, bardzo wcześnie,
Zajechały samochody
Kieleckiego wojewody.
Blednie służba hotelowa,
Biegnie burmistrz Klimontowa,
A tymczasem wojewoda
Szybko wchodzi już po schodach
I powiada z miną mopsa:
- Gdzie śpi trupa pana Dropsa?
Służba tylko w pas się kłania,
Bo nic nie ma do gadania,
A hotelarz w rannym stroju
Drzwi otwiera do pokoju,
Gdzie śpi trupa w sześciu łóżkach,
Pod kołdrami, na poduszkach.
Ślimak zerwał się z poduszki
I ciekawie podniósł różki,
Bocian klasnął tylko dziobem:
- Skądsiś znam już tę osobę.
Tomek widząc tylu ludzi
Ziewnął: - Po co nas się budzi?
Wojewoda się uśmiechnął:
- Panie Dropsie
Hotel tonął jeszcze we śnie,<br>Kiedy rankiem, bardzo wcześnie,<br>Zajechały samochody<br>Kieleckiego wojewody.<br>Blednie służba hotelowa,<br>Biegnie burmistrz Klimontowa,<br>A tymczasem wojewoda<br>Szybko wchodzi już po schodach<br>I powiada z miną mopsa:<br>- Gdzie śpi trupa pana Dropsa?<br>Służba tylko w pas się kłania,<br>Bo nic nie ma do gadania,<br>A hotelarz w rannym stroju<br>Drzwi otwiera do pokoju,<br>Gdzie śpi trupa w sześciu łóżkach,<br>Pod kołdrami, na poduszkach.<br>Ślimak zerwał się z poduszki<br>I ciekawie podniósł różki,<br>Bocian klasnął tylko dziobem:<br>- Skądsiś znam już tę osobę.<br>Tomek widząc tylu ludzi<br>Ziewnął: - Po co nas się budzi?<br>Wojewoda się uśmiechnął:<br>- Panie Dropsie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego