tego, co miał na sobie.<br>- Dzień dobry - dygnęła Puciałłówna. Polek wstał z podłogi i jął kręcić gorączkowo frędzel starej kapy, którą było przykryte łóżko.<br>- No, powiedz dzień dobry - przynaglała Babka.<br>- Dzień dobry.<br>- Chcę odrobić lekcje z Polkiem - mówiła światowym tonem Puciałłówna. - On tak wszystko dobrze umie.<br>- Kto? Polek?<br>- Tak.<br>- Ten hultaj przeklę... Co to ja chciałam powiedzieć. No to uczcie się, dzieci. Tylko, Polek, pamiętaj, że o czwartej musisz pójść, wiesz? W ten zawoalowany sposób Babka przypominała, że trzeba zmienić Dziadzię, który cały dzień pasł krowy. Zostali sami. Puciałłówna stała przy drzwiach z zeszytem w ręce, Polek maltretował niciany frędzel. Cała