Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Proboszcz nabijał fajkę. Jeszcze kciukiem wgniótł odstające pasemka tytoniu. Jakby świadomie zostawiał gościowi czas na refleksję. Błysnęła zapałka. Zaciągnął się. Puszcza pierwszy kłąb gołębiego dymu.
- Ślady przeszłości są tu raczej domyślne niż obecne... A to, co obecne... ubożuchne. Choćby to topienie zimy. Brak temu dziś przekonania, brak wiary... Wyrostki, łobuziaki, hultaje... Słyszałem, że zawiedzeni, wie pan docent dlaczego? "Bo z telewizji nie przyjechali"... W ubiegłym roku była tu ekipa i młodzi mogli się oglądać w dzienniku wieczornym. - Twarz ma ironiczną. - "Obrzęd prastary?" Raczej wynaturzony... Kinderball, w sam raz dla znudzonych pętaków, znajdujących tu ujście dla rodzącej się brutalności.
Hans westchnął, na
Proboszcz nabijał fajkę. Jeszcze kciukiem wgniótł odstające pasemka tytoniu. Jakby świadomie zostawiał gościowi czas na refleksję. Błysnęła zapałka. Zaciągnął się. Puszcza pierwszy kłąb gołębiego dymu. <br>- Ślady przeszłości są tu raczej domyślne niż obecne... A to, co obecne... ubożuchne. Choćby to topienie zimy. Brak temu dziś przekonania, brak wiary... Wyrostki, łobuziaki, hultaje... Słyszałem, że zawiedzeni, wie pan docent dlaczego? "Bo z telewizji nie przyjechali"... W ubiegłym roku była tu ekipa i młodzi mogli się oglądać w dzienniku wieczornym. - Twarz ma ironiczną. - "Obrzęd prastary?" Raczej wynaturzony... Kinderball, w sam raz dla znudzonych pętaków, znajdujących tu ujście dla rodzącej się brutalności. <br>Hans westchnął, na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego