mieszkalny przeniesiono między drzewa i krzaki, bo willom tu nie po drodze. Dłubie w ziemi lekarz, inżynier, normalny, z pensji, nie żaden businessman, i pielęgniarka, i kolejarz, a kolejarzy jest wielu, bo to były przez z górą trzydziestu laty kolejarskie działki. Dziś relikt prawdziwy, bo jaki resort zakłada teraz ogródki hutnicze, stolarskie, <orig>drogowcowe</>? Kwitnie więc życie towarzyskie między swymi. Panie Irena i Janina Lewarskie, które mają działkę po ojcu, bo często drugie już pokolenie zażywa tu zieleni, pielęgnują <orig>powojnik</> Dawida, cudowną bylinę, która wieczorem pachnie jak perfumy Soir de Paris. W oddali rozlega się krzyk oswojonego bażanta Maćka. Złodzieje dawno złapaliby