Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wody nachylone aż do okien okrągłych boeinga, ziemię malejącą i miasto hanzeatyckie nabierające ostrości miniatury". I słyszy.
- Ten młody ksiądz zje tam śniadanie, w pokoju księdza proboszcza. Dla pana profesora ja tu nakryję... trochę później... - I uśmiechnie się na znak, że mądrej głowie dość dwie słowie. Że co cesarskie, cesarzowi, i tak dalej.
Pożegnał ją skinieniem głowy. Jakoś nie czuł w ustach słowa.
- Gute Nacht, Herr Professor...

Pokój wydał mu się mały, mniejszy niż zazwyczaj. "Śmieszne". Oparł się o piec. Wzruszył ramionami. Gest wydał mu się już za stary. Podszedł do okna, rozchylił je szerzej. Odetchnął ogrodem, ale nadal czuł się nieswój. Położył
wody nachylone aż do okien okrągłych boeinga, ziemię malejącą i miasto hanzeatyckie nabierające ostrości miniatury". I słyszy. <br>- Ten młody ksiądz zje tam śniadanie, w pokoju księdza proboszcza. Dla pana profesora ja tu nakryję... trochę później... - I uśmiechnie się na znak, że mądrej głowie dość dwie słowie. Że co cesarskie, cesarzowi, i tak dalej. <br>Pożegnał ją skinieniem głowy. Jakoś nie czuł w ustach słowa. <br>- Gute Nacht, Herr Professor... <br><br>Pokój wydał mu się mały, mniejszy niż zazwyczaj. "Śmieszne". Oparł się o piec. Wzruszył ramionami. Gest wydał mu się już za stary. Podszedł do okna, rozchylił je szerzej. Odetchnął ogrodem, ale nadal czuł się nieswój. Położył
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego