Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
podawałam drugie, kiedy nadjechał wozem. Wołał dziadka Rocha, wzywał moją i twoją mamę. Ciebie też szukał. No i co myślisz? Maksio, co tu się dzieje? Ty coś rozumiesz?
- Nic się nie dzieje - odpowiedziałem z przekonaniem. - To nie jest dziadek.
- To kto?
- Chodźmy, muszę go zobaczyć.
Wyszliśmy ze stodoły na podwórko i w pierwszej chwili aż mnie zatkało. Zrozumiałem panikę Toli. Uzurpator był rzeczywiście podobny.
Zamilkł i przypatrywał się nam posępnie. A my gapiliśmy się na niego. Po chwili ogarnęły mnie wątpliwości. Dziadek Bronek chyba był mocniejszej postury. Pamiętałem przecież jego sylwetkę: miał lekko przygarbione plecy, muskularne ręce i nieproporcjonalnie cienkie nogi
podawałam drugie, kiedy nadjechał wozem. Wołał dziadka Rocha, wzywał moją i twoją mamę. Ciebie też szukał. No i co myślisz? Maksio, co tu się dzieje? Ty coś rozumiesz?<br>- Nic się nie dzieje - odpowiedziałem z przekonaniem. - To nie jest dziadek. <br>- To kto? <br>- Chodźmy, muszę go zobaczyć.<br>Wyszliśmy ze stodoły na podwórko i w pierwszej chwili aż mnie zatkało. Zrozumiałem panikę Toli. Uzurpator był rzeczywiście podobny.<br>Zamilkł i przypatrywał się nam posępnie. A my gapiliśmy się na niego. Po chwili ogarnęły mnie wątpliwości. Dziadek Bronek chyba był mocniejszej postury. Pamiętałem przecież jego sylwetkę: miał lekko przygarbione plecy, muskularne ręce i nieproporcjonalnie cienkie nogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego