Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
powąchał je, łyknął i zaraz wypluł.
Po chwili jednak nalał znowu. Zmienił system picia.
Dawał wielkie gulgoczące łyki nie odrywając
szklanki od ust.

- Dar boski nie może się zmarnować - powiedział
do niego Krawiec ruszając w stronę domu.

Pająk przysiadł się do matki Marycha.

- Może wyjdę i zobaczę, może Marych
już idzie.

- Ani się waż, jak idzie, to przyjdzie. - Zaczęła
płakać. - Ja już z tym chłopakiem nie mogę dać
rady, jakby miał ojca, toby było inaczej. Wciąż
mu mówiłam: nie mieszaj się, Marych, ale gdzie tam,
jak do ściany, gdzie tam.

- Zaraz będzie przemówienie. - Pająk wskazał
oczami ojca Eli stojącego na balkonie
powąchał je, łyknął i zaraz wypluł. <br>Po chwili jednak nalał znowu. Zmienił system picia. <br>Dawał wielkie gulgoczące łyki nie odrywając <br>szklanki od ust.<br><br>- Dar boski nie może się zmarnować - powiedział <br>do niego Krawiec ruszając w stronę domu.<br><br>Pająk przysiadł się do matki Marycha.<br><br>- Może wyjdę i zobaczę, może Marych <br>już idzie.<br><br>- Ani się waż, jak idzie, to przyjdzie. - Zaczęła <br>płakać. - Ja już z tym chłopakiem nie mogę dać <br>rady, jakby miał ojca, toby było inaczej. Wciąż <br>mu mówiłam: nie mieszaj się, Marych, ale gdzie tam, <br>jak do ściany, gdzie tam.<br><br>- Zaraz będzie przemówienie. - Pająk wskazał <br>oczami ojca Eli stojącego na balkonie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego