z szybkością pytona i gracją tygrysa. W trzech skokach był przy walczących, precyzyjnie, acz potężnie zdzielił potwora kułakiem prosto w wilczą mordę, zaskoczonego ucapił za kosmate uszy, oderwał od Szarleja, zakręcił, zakręconego kopnął, posyłając na pień sosny, w który stwór wyrżnął łbem z głuchym stukiem, tak że aż sypnęło się igliwie. Od podobnego uderzenia czaszka człowieka pękłaby jak jaje, ale wilkołek zerwał się natychmiast, zawył wilczo i rzucił na Samsona. Nie atakował, jak należało oczekiwać, otwartą paszczą i kłami, lecz zasypał olbrzyma gradem błyskawicznych, umykających oku ciosów i kopniaków. Samson parował i odbijał wszystkie, niewiarygodnie wręcz przy swej staturze szybki i