Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
ze strony knajpiarzy.
- Zatem płaćmy za kawę i idziemy - powiedział wesoło Lucjan.
Na ulicy Bove wziął Lucjana pod rękę i powiedział:
- Bardzo dobrze, żeście przyszli. Nudziliśmy się strasznie. Tylko ten Krabczyński taki niesympatyczny. Napisał jakąś książczynę o morzu, nowelki jakieś głupawe. Ta jego bródka, nie, nie podoba mi się.
- O ile widziałem i słyszałem, to parę minut temu byłeś dla niego niezmiernie uprzejmy. Kiedy opowiadał, byłeś cały w słuch zamieniony.
- Ale gdzie tam, zdaje ci się. On jest taki jakiś ascetyczny. To musi być fałszywy jegomość. Gdzie idziemy, do "Herbsta"? Dobrze. Flukowski wydał jakąś podłą książkę. Brednie.
- Czytałeś?
- Nie, ale domyślam
ze strony knajpiarzy.<br>- Zatem płaćmy za kawę i idziemy - powiedział wesoło Lucjan.<br>Na ulicy Bove wziął Lucjana pod rękę i powiedział:<br>- Bardzo dobrze, żeście przyszli. &lt;page nr=111&gt; Nudziliśmy się strasznie. Tylko ten Krabczyński taki niesympatyczny. Napisał jakąś książczynę o morzu, nowelki jakieś głupawe. Ta jego bródka, nie, nie podoba mi się.<br>- O ile widziałem i słyszałem, to parę minut temu byłeś dla niego niezmiernie uprzejmy. Kiedy opowiadał, byłeś cały w słuch zamieniony.<br>- Ale gdzie tam, zdaje ci się. On jest taki jakiś ascetyczny. To musi być fałszywy jegomość. Gdzie idziemy, do "Herbsta"? Dobrze. Flukowski wydał jakąś podłą książkę. Brednie.<br>- Czytałeś?<br>- Nie, ale domyślam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego