Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Krajewski
Tytuł: Koniec świata w Breslau
Rok: 2003
Mock wyciągnął rękę do detektywa Knüfera.
- Od urodzenia - Knüfer czym prędzej uściskał prawicę Mocka i wręczył mu swoją wizytówkę. - I znam to miasto równie dobrze jak własne mieszkanie. Znajdę w nim każdą pluskwę.
Nikt się nie roześmiał oprócz detektywa Knüfera. Sanie ruszyły. Śnieg zatrzeszczał pod płozami, zatrzeszczała czaszka Mocka w imadle kaca. Kopyta konia biły w jego skronie, a pod powieki dostał się śnieg zmieszany z solą i piaskiem. Radca mimo przejmującego mrozu zdjął kapelusz, powachlował się nim i szybkim ruchem chwycił Knüfera za gardło.
- Znajdziesz każdą pluskwę? - spojrzał na Knüfera ołowianym wzrokiem. - Skurwysynu, moja żona nie jest pluskwą, która wlazła
Mock wyciągnął rękę do detektywa Knüfera.<br>- Od urodzenia - Knüfer czym prędzej uściskał prawicę Mocka i wręczył mu swoją wizytówkę. - I znam to miasto równie dobrze jak własne mieszkanie. Znajdę w nim każdą pluskwę.<br>Nikt się nie roześmiał oprócz detektywa Knüfera. Sanie ruszyły. Śnieg zatrzeszczał pod płozami, zatrzeszczała czaszka Mocka w imadle kaca. Kopyta konia biły w jego skronie, a pod powieki dostał się śnieg zmieszany z solą i piaskiem. Radca mimo przejmującego mrozu zdjął kapelusz, powachlował się nim i szybkim ruchem chwycił Knüfera za gardło.<br>- Znajdziesz każdą pluskwę? - spojrzał na Knüfera ołowianym wzrokiem. - Skurwysynu, moja żona nie jest pluskwą, która wlazła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego