Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
i zaczął obwąchiwać stopnie pomnika, ruszył na plebanię.
Drzwi do kuchni były uchylone. Zapukał i wszedł. Gerta odwróciła się od stolnicy, nie wiedząc, co zrobić z rękami o palcach pozlepianych białym ciastem. Poprzez zażenowanie przebijał uśmiech. "Profesor do mnie zaszedł".
- Pan profesor napije się kawusi? - I już ręce myje, wyciera, imbryk syczeniem wody napełnia. - Proszę, niech pan profesor siada, księdza proboszcza nie ma. Pojechał raniuteńko.- Patrzy na Hansa wymownie. - Wolał się znaleźć poza... tym wszystkim. Pan profesor może widział tę ich... pożal się Boże, defiladę?
- Taaak... Patrzyłem na przemarsz seniorów, kombatantów.
- To polscy komuniści. Oni Ruskom się wysługiwali... tym, co nasze
i zaczął obwąchiwać stopnie pomnika, ruszył na plebanię. <br>Drzwi do kuchni były uchylone. Zapukał i wszedł. Gerta odwróciła się od stolnicy, nie wiedząc, co zrobić z rękami o palcach pozlepianych białym ciastem. Poprzez zażenowanie przebijał uśmiech. "Profesor do mnie zaszedł". <br>- Pan profesor napije się kawusi? - I już ręce myje, wyciera, imbryk syczeniem wody napełnia. - Proszę, niech pan profesor siada, księdza proboszcza nie ma. Pojechał raniuteńko.- Patrzy na Hansa wymownie. - Wolał się znaleźć poza... tym wszystkim. Pan profesor może widział tę ich... pożal się Boże, defiladę? <br>- Taaak... Patrzyłem na przemarsz seniorów, kombatantów. <br>- To polscy komuniści. Oni Ruskom się wysługiwali... tym, co nasze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego