malarzy, siedzących w pobliżu: okutani w ciężką szatę dostojeństwa swych lat i talentów, siedzą z nakrytymi głowami, patrząc na siebie leniwie jak woły. <page nr=11> Kiedy ujrzą młodego, wesołego chłopca, który ma siły zajmować się czymś więcej jak swą sztuką, prychają jak stare morsy, szepczą między sobą zjadliwie. Lucjan doznaje wrażenia suchej impotencji i odwraca spojrzenie. Do stolika przysiada się poeta Gowornik:<br>- Cóż to, opaliłeś się, Lucjanie - powiada - wróciłeś z Zakopanego?<br>Na to Lucjan odpowiada, że nie wrócił i że wcale się nie opalił. Wszyscy się śmieją. Gowornikowi jest głupio, co zresztą nie jest dla niego nowością. Nikt nie lubi tego trzydziestoletniego megalomana