drodze...<br>- Dobra - kiwnął głową Buko. - Jedziecie z nami. Na koń, comitiva. Hubercik, pilnuj dziewki... A pan, panie Huonie, czemu taką minę ma kwaśną?<br>- Pomyśl, Buko. Pomyśl. <br><tit>Rozdział dwudziesty czwarty</> <br><intro>w którym Reynevan, zamiast na Węgry, jedzie na zamek Bodak w Górach Złotostockich. Nie wie tego, ale wyjść stamtąd zdoła nie inaczej, jak in omnem ventum.</><br>Jechali drogą na Bardo, początkowo szybko, co i rusz oglądając się wstecz, rychło jednak zwolnili. Konie były pomęczone, a i kondycja jeźdźców, jak się pokazało, daleka od dobrej. W siodle garbił się i pojękiwał nie tylko Woldan z Osin z twarzą silnie poranioną przez wgnieciony hełm