Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
mnie zachwyciło. Byłem zdziwiony, skąd w tym pozornie nieogładzonym człowieku wzięło się tyle ciepła i liryki. Drukował w "Naszym Wyrazie" jeszcze przed wrześniem 1939, a potem na tajnych spotkaniach literackich czytał kilka razy swe utwory. Pisywał je ołówkiem na małych kartkach i nosił, wymiętoszone, w kieszeniach.
Byłem w czasie okupacji inkasentem firmy spedycyjnej "Orbitrans". Współpracowaliśmy blisko z gorzelnią w Izdebniku i raz na miesiąc otrzymywałem stamtąd kilkanaście półlitrowych butelek jarzębiaku, a że mieszkałem w pokoju na Dębnikach z moim przyjacielem Tadkiem Ostaszewskim, który również trudnił się w tym samym biurze inkasowaniem zaległych rachunków, dysponowaliśmy obaj kilkudziesięcioma flaszkami dobrego alkoholu.
Pewnego dnia
mnie zachwyciło. Byłem zdziwiony, skąd w tym pozornie nieogładzonym człowieku wzięło się tyle ciepła i liryki. Drukował w "Naszym Wyrazie" jeszcze przed wrześniem 1939, a potem na tajnych spotkaniach literackich czytał kilka razy swe utwory. Pisywał je ołówkiem na małych kartkach i nosił, wymiętoszone, w kieszeniach.<br>Byłem w czasie okupacji inkasentem firmy spedycyjnej "Orbitrans". Współpracowaliśmy blisko z gorzelnią w Izdebniku i raz na miesiąc otrzymywałem stamtąd kilkanaście półlitrowych butelek jarzębiaku, a że mieszkałem w pokoju na Dębnikach z moim przyjacielem Tadkiem Ostaszewskim, który również trudnił się w tym samym biurze inkasowaniem zaległych rachunków, dysponowaliśmy obaj kilkudziesięcioma flaszkami dobrego alkoholu.<br>Pewnego dnia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego