podniszczonej marynarce, wyglądał na zmarzniętego. Zacierał nerwowo dłonie. Przez chwilę trwała cisza. Te mury, ten półmrok pełen ruchliwych cieni na murach i sklepieniu, te kamienie pokryte lekką pleśnią - ileż było w tym wspomnień!<br>Alek nie wytrzymał:<br>- Jurek, pamiętasz Wysokiego Sokoła?<br>Szretter, który kiedyś nosił właśnie to przezwisko, zmarszczył brwi:<br>- Może innym razem pomówimy o tych dzieciństwach?<br>- Bawiliśmy się fajnie, nie można powiedzieć - wtrącił Felek.<br>Szretter milczał. Jedyny z obecnych nie usiadł i dalej stał z nogą opartą o kamień, podpierając pięścią brodę. Chybotliwy płomyk świecy oświetlał jego suchą, pociągłą twarz, cień całej sylwetki, wyogromniony i w ramionach przełamany, rzucając na mur z