Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
widzi pan, daje mi do zrozumienia, że nie ma szafy.
- Nie ma. Wobec tego napiszemy tu, że jest to człowiek ubogi, nader delikatnej profesji; który nie posiada nic takiego, na co by można areszt położyć. Ot, tak. Mój Boże, wprawdzie skromnie jest tutaj, lecz od razu odczuwa się ową czystość intelektu, która cechuje natury materialnie niezasobne. Więc panowie wszyscy, tu obecni, są kapłanami słowa.
- Tak, panie, prócz tego różowego studenta.
- Prócz pana... hm; ja też, kiedyś... napijmy się sznapsa!
Dziadzia odjął brzytwę od policzka.
- Wódki - powiada pan?
- Tak, pozwolę sobie ofiarować pewną kwotę na ten cel. To egotyzm, drodzy młodzieńcy, po
widzi pan, daje mi do zrozumienia, że nie ma szafy.<br>- Nie ma. Wobec tego napiszemy tu, że jest to człowiek ubogi, nader delikatnej profesji; który nie posiada nic takiego, na co by można areszt położyć. Ot, tak. Mój Boże, wprawdzie skromnie jest tutaj, lecz od razu odczuwa się ową czystość intelektu, która cechuje natury materialnie niezasobne. &lt;page nr=205&gt; Więc panowie wszyscy, tu obecni, są kapłanami słowa.<br>- Tak, panie, prócz tego różowego studenta.<br>- Prócz pana... hm; ja też, kiedyś... napijmy się sznapsa!<br>Dziadzia odjął brzytwę od policzka.<br>- Wódki - powiada pan?<br>- Tak, pozwolę sobie ofiarować pewną kwotę na ten cel. To egotyzm, drodzy młodzieńcy, po
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego