złożyło, takiego miał <orig>czuja</>, że wybierał do czytania mocne rzeczy: Tołstoja, Czechowa, Turgieniewa, Sołżenicyna, innych wielkich Rosjan, ze specjalnym też namysłem po raz pierwszy w życiu w więzieniu otworzył Biblię. Sama ta okoliczność jest wystarczająco dziwna i zarazem dziwnie wystarczająca. Losy Sławka Sikory to nie jest dobry pretekst ani do intelektualnej, ani do teologicznej ekwilibrystyki, ale przecież niepodobna nie pomyśleć, że gdyby nie koszmar zbrodni i uwięzienia Sławek Sikora pewnie nigdy w życiu by nie przeczytał, nie przeżył i tak dogłębnie jak mało kto nie zrozumiał "Zmarwychwstania" Lwa Tołstoja.<br><br>Zbrodnia jako dar? Nie nam dociekać planów Bożych, ale nie jest wykluczone