chorowitego, mężczyznę niepełnowartościowego. Rezerwista z odpowiednim stopniem wojskowym był kimś lepszym, szlachetniejszym.<br>Sytuacja ta po drugiej wojnie światowej uległa zdecydowanym przemianom. Młodzi ludzie zaczęli wszelkimi możliwymi sposobami uchylać się, "migać" od wojska. Argumentowali, że tracą w armii cenne miesiące czy lata na ogłupianie musztrą, dyscypliną i strzelaniem, zamiast rozwijać się intelektualnie, pogłębiać umiejętności zawodowe, robić karierę.<br>Prasa donosiła o sfabrykowanych zaświadczeniach dotyczących stanu zdrowia, łapówkach płaconych komisjom poborowym lub pracownikom komend uzupełnień. Odbycie służby wojskowej, uzyskanie stopnia oficera czy podoficera rezerwy przestało być czymś pożądanym, uszlachetniającym, a stało się przedmiotem kpin, by nie rzec pogardy.<br>A tu zupełnie nieoczekiwanie w ostatnich