i Karolek zbijali deski na skrzynię, w której miała zostać wyekspediowana do Wrocławia, Barbara, hamując miotające nią ataki zniecierpliwienia, precyzyjnie i delikatnie wysypywała ostatnie trawniki sproszkowaną, zieloną farbą, Włodek-elektryk dmuchał suszarką do włosów na schnące odbitki zdjęć, a kierownik pracowni tupał nogami i rwał włosy z głowy w zakładzie introligatorskim, gdzie oprawiano plansze na sztywno.<br>O dziesiątej okazało się, że na planszy jednego wnętrza odkleiła się cała ściana, wyłożona klinkierem. O wpół do jedenastej ktoś podpalił papierosem ostatnie strony opisu technicznego, starannie wypieszczonego przez panią Matyldę. O jedenastej przy pakowaniu makiety oderwał się komin kotłowni. O jedenastej trzydzieści cały zespół