Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Na oścież
Nr: 4 (60)
Miejsce wydania: Bydgoszcz
Rok: 1999
nasz Piotr lubi to ... Ale znów głos ... Przeprasza kolegę, stwierdzając, że ma inne plany. Ten zrezygnowany opuszcza "niegościnny" dom.
Kolejna scena. Idą. Żona potyka się, słabnie. Przeraźliwy głos syreny karetki pogotowia. Zabierają żonę do szpitala. Wiadomość goni wiadomość. Okazuje się, że sprawa jest poważna. Żona "wychodzi" ze szpitala, ale... na inwalidzkim wózku. Zrezygnowany, niespokojny z widocznym pytaniem - Dlaczego to mnie się przytrafiło? I znów słyszy "...w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca życia ..." Nie zostawia żony. Są znowu we dwoje (troje), ale jakże inaczej. Pomaga przystosować się jej do nowych warunków, nowej sytuacji.
Końcowa scena
nasz Piotr lubi to ... Ale znów głos ... Przeprasza kolegę, stwierdzając, że ma inne plany. Ten zrezygnowany opuszcza "niegościnny" dom. <br>Kolejna scena. Idą. Żona potyka się, słabnie. Przeraźliwy głos syreny karetki pogotowia. Zabierają żonę do szpitala. Wiadomość goni wiadomość. Okazuje się, że sprawa jest poważna. Żona "wychodzi" ze szpitala, ale... na inwalidzkim wózku. Zrezygnowany, niespokojny z widocznym pytaniem - Dlaczego to mnie się przytrafiło? I znów słyszy "...w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli aż do końca życia ..." Nie zostawia żony. Są znowu we dwoje (troje), ale jakże inaczej. Pomaga przystosować się jej do nowych warunków, nowej sytuacji. <br>Końcowa scena
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego