teatru, potykali się o szyny tramwaju jadącego przez Langer Markt, syn pani Peltz cienkim pędzelkiem malował na wystawowej szybie kawiarni przy Breitgasse 13 złoty napis "Caffe", lecz szkło drwiło z każdego ruchu jego ręki szyderczymi odbłyskami słońca, bo wiedziało już, że gdy nadejdzie czas, przeźroczysta tafla rozpryśnie się w tysiące iskier niczym kruchy lód.<br>Tylko przedmioty drobne i łatwe do chwycenia w chwili ucieczki nabierały wzgardliwej pewności siebie. Pędzel do golenia, brzytwa w skórzanej pochewce, ałun, okrągłe mydło, pudełko blaszane z proszkiem do zębów "Vera", butelka wody kolońskiej Amielsa. Puszyste ręczniki, trudne do zwinięcia, wstydliwie gasły w kącie łazienek, ich miejsce