sublokatorki (i to był jedyny z niej dla mnie pożytek) powitałem jako deskę ratunku. Proponowano mi wyjazd do pewnej kresowej rezydencji, żeby tam podjąć edukację dwunastoletniego hrabicza przybyłego z rodziną zza granicy, i przygotować go do trzeciej klasy gimnazjalnej. Wkrótce też udałem się na rozmowę dotyczącą szczegółów umowy, warunków finansowych, itd, do gmachu Banku Rolnego, gdzie w apartamencie prywatnym jego prezesa miałem spotkać któreś z rodziców mojego przyszłego ucznia, zaprzyjaźnionych z owym prezesem. <br> *** <br> Moja przyszła żona, Alicja, miała w tym czasie osiem lat i uważam to za niezwykle mądre z jej strony, że właśnie tyle. To, że wtedy, gdy ja miałem