też rzeczą nierozsądną twierdzić, że się jest już na dnie, bo przecież nigdy nie wiadomo, czy za tym dnem nie ma jeszcze innego, głębszego, bardziej przerażającego. Można odbić się od dna, nie mając żadnego pojęcia o istocie dna.<br>Czekałem z niecierpliwością na wieczór, kiedy półmrok za oknem i w mojej izolatce wyrówna się, niczym poziom ciśnienia w kabinie dekompresji, chociaż półmrok w izolatce zawsze był o kilka tonów ciemniejszy, zawsze o kilka minut wyprzedzał ten, który wypełniał dolinę. Ustawały dźwięki, życie wycofywało się z miasta, dróg, stromych ścieżek wiodących do sanatoriów, zapalały się światła w oknach wzdłuż wszystkich ulic, jakby się