Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
Pamiętam, jak leciałam ostatni raz z Henrykiem, już przyzwyczaiłam się do latania takim małym samolotem, bo nim się zupełnie inaczej lata, bardzo powoli, czasem wydaje się, że ziemia pod spodem zatrzymała się na chwilę, i bywa, że nieźle pobuja, i można latać nisko, prawie tak nisko, że można zobaczyć, czy jabłka na drzewach już się zaczerwieniły. Wylecieliśmy wtedy daleko poza Paryż, był ładny dzień, końcówka lata, i ja patrzyłam na te wszystkie małe domki, tam na dole, pod nami, i myślałam sobie, w ilu tych domkach troskliwe mamy karmią swoje dzieci albo obcierają im brudne buzie, albo podają na stół obiad
Pamiętam, jak leciałam ostatni raz z Henrykiem, już przyzwyczaiłam się do latania takim małym samolotem, bo nim się zupełnie inaczej lata, bardzo powoli, czasem wydaje się, że ziemia pod spodem zatrzymała się na chwilę, i bywa, że nieźle pobuja, i można latać nisko, prawie tak nisko, że można zobaczyć, czy jabłka na drzewach już się zaczerwieniły. Wylecieliśmy wtedy daleko poza Paryż, był ładny dzień, końcówka lata, i ja patrzyłam na te wszystkie małe domki, tam na dole, pod nami, i myślałam sobie, w ilu tych domkach troskliwe mamy karmią swoje dzieci albo obcierają im brudne buzie, albo podają na stół obiad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego