tak głosiła tabliczka na rozwalającej się ruderze.<br>Przy tej uliczce przed wojną mieszkali sami Żydzi. Pod ścianą rudery padał na ziemię cherlawy pomarańczowy promień. Po podwórkach turlały się cienie ukośne i nieporadne. Jakby gniły. Podwórka zalatywały zjełczałym brudem, resztkami perskiego proszku, drzewną zgnilizną, rdzą, słabością, brązową wodą i biedą. Na jabłonce, relikt jesieni, aż trudno uwierzyć, że kiedyś była jesień, wymęczonej i przygiętej, wegetowało kilka sczerniałych rajskich jabłuszek, w najlepszym swym czasie wiśniowoczerwonych. Nie było komu ich zerwać we właściwym momencie. Jassmont kopnął zzieleniałą deskę. W rowie zdarte afisze. Wiatr przycichł. Nikogo - opuszczona wyspa - pomyślał Jassmont. Na szczęście uliczka krótka, wyszedł