Typ tekstu: Książka
Autor: Chmielewska Joanna
Tytuł: Całe zdanie nieboszczyka
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 1969
wymyślił, bo wyraził zgodę.
- Dobrze, jutro po południu pojedziemy na pocztę.
- Cement chcę zaraz - zażądałam na to kategorycznie.
- Dobrze, cement zaraz. Ale jaką mamy gwarancję, że po wysłaniu depeszy powie pani prawdę?
- A jaką ja mam gwarancję, że nie zastrzeli mnie pan natychmiast, jak powiem?
Rozczochrany uśmiechnął się słodko i jadowicie.
- Właśnie swoją depeszę...
- No to na mnie ma pan szefa...
Niezależnie od tego, czy mi uwierzył, czy nie, widać było, że wstąpiła w niego nadzieja. Czarny bandzior po kwadransie przyniósł mi pięćdziesięciokilowy worek cementu. Rozczochrany zabrał tłustego i obaj oddalili się helikopterem. Wszystko grało, na poczekaniu wymyślony plan powiódł się
wymyślił, bo wyraził zgodę.<br>- Dobrze, jutro po południu pojedziemy na pocztę.<br>- Cement chcę zaraz - zażądałam na to kategorycznie.<br>- Dobrze, cement zaraz. Ale jaką mamy gwarancję, że po wysłaniu depeszy powie pani prawdę?<br>- A jaką ja mam gwarancję, że nie zastrzeli mnie pan natychmiast, jak powiem?<br>Rozczochrany uśmiechnął się słodko i jadowicie.<br>- Właśnie swoją depeszę...<br>- No to na mnie ma pan szefa...<br>Niezależnie od tego, czy mi uwierzył, czy nie, widać było, że wstąpiła w niego nadzieja. Czarny bandzior po kwadransie przyniósł mi pięćdziesięciokilowy worek cementu. Rozczochrany zabrał tłustego i obaj oddalili się helikopterem. Wszystko grało, na poczekaniu wymyślony plan powiódł się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego