i mówił: "Ja was znam, kombinatorów. Wejdzie, towaru nabierze i inną bramą wychodzi. Mnie do wiatru wystawia. Ja was znam, kombinatorów". Wyraźnie liczył na łapówkę. Wreszcie przepuścił: "Z towarem to ty wychodź tą samą bramą, rozumiesz..." Na ulicy Chłodnej mieszkał Dawid Sznajder. Nic tu się nie zmieniło w czynszowej, na jajeczny kolor pomalowanej kamienicy z kariatydami zdobiącymi fronton. Po staremu pokutowały w ciasnych klatkach schodowych zapachy ułożone warstwami, wonie pokarmów lub choroby.<br> Przywitali go ze zdumieniem, oglądali go, jak ryby oglądają świecącą blaszkę, lądującą na dnie. Dawid puścił jego rękę i przestał klepać po łopatce, dopiero wtedy okazało się, jak ciasno