kuchni i powiedzieć, że befsztyk śmierdzi, to znów kucharz zacznie pyskować: "co z pana za kelner, jeśli pan nie potrafi gościowi wmówić, że befsztyk nie śmierdzi". Z bufetowcem taki sam kłopot. A gospodarz znów prędzej przyzna słuszność bufetowcowi i kucharzowi niżeli kelnerowi.<br>- Bo bufetowiec, jeśli zechce, może zniszczyć gospodarza. Pamiętasz, jak było u nas zeszłego roku?<br>Rozmowa stała się bardziej ożywiona, zaczęto mówić w kilku miejscach naraz, opowiadać sobie przygody i zdarzenia, jakie zaszły w tym lub owym lokalu. Znów przybyło paru kelnerów, więc dosunięto trzeci stolik - Roman kazał podać kieliszki i filiżanki. Za ścianą w sali dansingowej słychać było rytmiczne głuche