dotychczas nie widziałam ludzi bitych. Nie zdarzyło <br>się także nigdy, aby ktoś podniósł na mnie <br>w domu rękę. <br><br> I teraz, gdy patrzyłam na jej posiniaczoną <br>twarzyczkę i na to przykucanie z główką wtuloną <br>w ramiona, żeby ochronić potłuczone ciałko od zetknięcia <br>z ziemią, doznawałam uczucia wstydu! Palącego, okropnego <br>wstydu! Zupełnie, jak gdyby to mnie samą pobito i sponiewierano, <br>i jakbym to ja sama siedziała tak przykucnięta koło <br>śmietnika, ukazując całemu światu ten idiotyczny <br>uśmiech przylepiony do sinej od uderzeń twarzy. <br><br>I co gorsza, byłam już dość duża, żeby rozumieć, <br>że nie należy liczyć ani na interwencję anioła, <br>który weźmie ją za rękę