w jakiejś strasznej chorobie i nie móc umrzeć, można cierpieć nędzę i wszystko, co tylko pan sobie wymyśli, jak pan tak siedzi, ale dopóki się kocha, dopóki się za czymś w tym życiu biegnie, o kulach albo po omacku, kuśtykając albo <page nr=55> jakkolwiek, dopóki tak jest, to jeszcze warto żyć, a jak już nic nie ma, to lepiej zgłupieć, zszarzeć, zmiąć się jak stare palto, jak dziurawe kalesony, jak śmierdzące skarpetki, wyświechtać, żeby ludzie się krzywili, żeby się odsuwali, żeby została już tylko pogarda i tylko zniszczenie, żeby przekreślić całego siebie. Może ja też bym tak poszła w noc jak pan Petrie, ale