Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 07.03
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
zamożnych dzielnic, której wiara w sukces i etyka pogoni za szczęściem niebezpiecznie się skołtuniła.
Franzen i Eugenides opowiadają, ni mniej, ni więcej, tylko - jak kiedyś Theodore Dreiser - tragedię amerykańską. Obaj też są skrajnymi realistami obdarzonymi znakomitym słuchem językowym i okiem, co wykorzystują w opisie szczegółu, są archiwistami obrazów i zapachów, jak na przykład zapachu wosku, którym Greczynki depilują sobie łydki, przedramiona i twarze. Są także pomysłowymi konstruktorami najbardziej powikłanych perypetii i - co najważniejsze - wszechwiedzącymi komentatorami akcji. I wreszcie: obaj dorastali wstecz, jak mówi Eugenides, który najpierw poznał Joyce'a, a dopiero potem Tołstoja, najpierw eksperymenty, a dopiero potem konwencje: "Dekonstruowaliśmy historię, zanim nauczyliśmy się
zamożnych dzielnic, której wiara w sukces i etyka pogoni za szczęściem niebezpiecznie się skołtuniła.<br>Franzen i Eugenides opowiadają, ni mniej, ni więcej, tylko - jak kiedyś Theodore Dreiser - tragedię amerykańską. Obaj też są skrajnymi realistami obdarzonymi znakomitym słuchem językowym i okiem, co wykorzystują w opisie szczegółu, są archiwistami obrazów i zapachów, jak na przykład zapachu wosku, którym Greczynki depilują sobie łydki, przedramiona i twarze. Są także pomysłowymi konstruktorami najbardziej powikłanych perypetii i - co najważniejsze - wszechwiedzącymi komentatorami akcji. I wreszcie: obaj dorastali wstecz, jak mówi Eugenides, który najpierw poznał Joyce'a, a dopiero potem Tołstoja, najpierw eksperymenty, a dopiero potem konwencje: "Dekonstruowaliśmy historię, zanim nauczyliśmy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego