Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
że słyszy pełne niepokoju bicie matczynego serca.
Było już późno, gdy wreszcie ukazał się na drodze szary cień.
- Mamo! - zawołał chłopiec. - Ojciec idzie...
- Głos jego drżał. Matka wybiegła z izby, ale sił jej nagle zabrakło, więc przylgnęła plecami do glinianej ściany i oddychała ciężko. Oboje wlepili oczy w ciemność. Chcieli jak najprędzej dowiedzieć się, z czym ojciec wraca. Bo przecież od tego zależy jutrzejszy dzień - i wszystkie następne - całej rodziny, a szczególnie... szczególnie małego Martina.
Ojciec zbliżał się pomału. Choć droga do chaty biegła prosto, on szedł jak pod górę. Pochylił się do przodu i tak dziwnie opuścił ręce.
Martino przypomniał sobie
że słyszy pełne niepokoju bicie matczynego serca. <br>Było już późno, gdy wreszcie ukazał się na drodze szary cień. <br>- Mamo! - zawołał chłopiec. - Ojciec idzie... <br>- Głos jego drżał. Matka wybiegła z izby, ale sił jej nagle zabrakło, więc przylgnęła plecami do glinianej ściany i oddychała ciężko. Oboje wlepili oczy w ciemność. Chcieli jak najprędzej dowiedzieć się, z czym ojciec wraca. Bo przecież od tego zależy jutrzejszy dzień - i wszystkie następne - całej rodziny, a szczególnie... szczególnie małego Martina. <br>Ojciec zbliżał się pomału. Choć droga do chaty biegła prosto, on szedł jak pod górę. Pochylił się do przodu i tak dziwnie opuścił ręce. <br>Martino przypomniał sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego