ubogiego człowieka, zagrał tak<br>forte, że ubogi człowiek zemdlał natychmiast. Po czym otarł dokładnie<br>instrument i schował pod melonikiem. Kupił na rynku cztery pomarańcze i<br>- podnosząc kołnierz - wpadł do bramy domu schadzek, gdzie nie widziany<br>przez nikogo spożywał zwykle swoją porcję owoców.<br> I byłby je spożył w skupieniu, w nastroju jak należy, modlitewnym,<br>gdyby...<br> A było to właśnie nic, niby kot, niby nie kot (czyżby Myrmidon?),<br>pachniało nie wiadomo czym, chód miało elastyczny, jak materac - jednym<br>słowem kobieta.<br> Tak, najrzeczywiściej, w całym tego słowa znaczeniu kobieta przeszła<br>obok Porfiriona Osiełka i gdy już pochylała się, aby przekroczyć<br>metalowy próg bramy, Osiełek wrzasnął