trzecim mieście - nima placu, a po reśte kcieli ksiązecke z peselem i duperelem, numerem statystycnym i jesce cosik. No to mnie zawieźli do Kobierzyna, a tam z otwartymi ramionkami! "Pójdź dziecie!" - wołali. "Porachunki rodzinne, co? Wódeczka, co? uzależnieńko, ćpanie?" I tam takie głupoty. Siedziałak tam trzy tyźnie...<br>- I co i jak tam było?<br>- Tego nimogem powiedzieć. Nie wiym cymu, ale nimoge. W kozdym razie, kie zaceni wiysać...<br>- Doktorów? Pacjentów? - pytomy my naroz obie z Helcią.<br>- Niy, hasła strajkowo-reformowe, a pacjenci pomogoli kielo wlezie, to do góry nogami to na lewo, malowali odezwy wywrotowe, na przykłod "wywrócić fotel z Curusiem", przesed doktór