na zdrowych nogach, z wyraźną przyjemnością opadając na pięty i wznosząc się na palcach. Wtedy Basia popatrzyła na mnie, spojrzenie to odczułem intuicyjnie, bo w tym momencie patrzyłem na rozbielone niebo za oknem, starając się zachować neutralność w tym konflikcie, kiedy zerknąłem na dziewczynę, ta znowu wodziła wzrokiem za mężem jak za spowolnioną piłką tenisową; kalekiej nogi nie można już było bardziej wysunąć do przodu. Moje zerknięcie było na czasie, bo Basia zatrzepotała powiekami i desperacko wysunęła do przodu zdrową nogę, było to spotęgowanie kontrdemonstracji, prawa noga o toczonej łydce, z pęciną cienką, z kolanem pięknie związanym, przez swą urodę uczyniła