i tam rozmawiali tak zapamiętale, że dopiero dzwonienie popielniczek przypominało im, że prócz nich gdzieś tam na rewirze prawdopodobnie siedzą goście i czekają na podwieczorek <page nr=216>.<br> Poczciwy Stec dzień w dzień upominał ich, prosił, niemal błagał, żeby więcej dbali o gości, aż wreszcie znudziło mu się to i pewnego wieczoru, kiedy jak zwykle pochłonięci byli rozmową, zbliżył się do nich z podejrzanym uśmiechem.<br>- Widzę, że się tak lubicie, to was dam na jeden i ten sam rewir, żebyście byli bliżej siebie.<br>- Jak to, panie kierowniku, "na jeden i ten sam rewir"? zapytał Roman, czując niesamowitość czwartego wymiaru w tym powiedzeniu.<br>Okazało się