Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ich pieśni obryzganej krzykiem gwałconych sopranów. I już niczego nie chce stąd wynieść. Może tylko tamten szum zielonej ulewy rezurekcyjnej.
Pochylił się i położył rękę na płycie. Nie potrafił zapłakać.
Wracał przez korytarz, ale zamiast do siebie, na górę, wyszedł na skwer. "Do Gasthauzu". Szedł niby ucieszony odkryciem, ale też jakby zasmucony, niemal dotknięty losami ojca. "Cóż to za pogrzeb... Jak skrzynię z książkami przeładowali go z szafy do szafy".
Gasthaus - i niespodzianka! Bo stary Szubadko siedzi na przyzbie pod ciepłą ścianą. "Poznał mnie. Uśmiecha się. Wie, czy nie wie, że ojciec... Wie. Wyciąga do mnie rękę".
- Gruss Gott - mówi Hans
ich pieśni obryzganej krzykiem gwałconych sopranów. I już niczego nie chce stąd wynieść. Może tylko tamten szum zielonej ulewy rezurekcyjnej. <br>Pochylił się i położył rękę na płycie. Nie potrafił zapłakać. <br>Wracał przez korytarz, ale zamiast do siebie, na górę, wyszedł na skwer. "Do Gasthauzu". Szedł niby ucieszony odkryciem, ale też jakby zasmucony, niemal dotknięty losami ojca. "Cóż to za pogrzeb... Jak skrzynię z książkami przeładowali go z szafy do szafy". <br>Gasthaus - i niespodzianka! Bo stary Szubadko siedzi na przyzbie pod ciepłą ścianą. "Poznał mnie. Uśmiecha się. Wie, czy nie wie, że ojciec... Wie. Wyciąga do mnie rękę". <br>- Gruss Gott - mówi Hans
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego