oczy dzikiego zwierzęcia. Teraz dopiero spostrzegł, że w wielkich, smutnych oczach potwora błyszczą ciężkie, duże łzy. Po chwili nieruchomego trwania w miejscu zdecydował się wyciągnąć rękę w kierunku smutnego zwierzęcia. Współczuję ci - powiedział - ale nic nie mogę dla ciebie zrobić. Spieszę się, jak zwykle. Biedne zwierzę spojrzało na niego błagalnie, jakby prosząc o coś. Wysunęło ogromny jęzor i polizało go po wyciągniętej dłoni. Czuł, że dotyk jest szorstki, a zarazem ciepły. No, no, spokojnie - poślinisz mnie. Zauważył, że zwierzę odsunęło się od niego i wskazuje jakąś drogę, którą chciałoby go poprowadzić.<br>Pełen obaw zaczął iść w głąb dżungli. Było gorąco i