Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
Santa Clara na ów instrument, by jego
wróg wkraczał przy jego dźwiękach do królestwa niebieskiego!
- A mało brakowało, bym sam księdzem został, bo mnie matka wybrała do
duchownego stanu. Uciekł ja z domu, trzy dni ukrywał się w stogu na
Średnich Gonach, bezlitosną rozpaczą przejęty. Aj, Bożeńcu - myślał ja
- taż jaki ze mnie ksiądz, jak ja codziennie myślą grzeszę, bo nie
wiem, czy ja więcej zakochany w Kaśce od Ratajów czy w tych dwóch
koniach, co jej ojciec trzyma! I tam mnie znalazł wujko, co miodarzem
był i jego mowa była słodka: - Ty czego zbiesił się, a? - powiada. -
Idź na księdza, ręce
Santa Clara na ów instrument, by jego<br>wróg wkraczał przy jego dźwiękach do królestwa niebieskiego!<br> - A mało brakowało, bym sam księdzem został, bo mnie matka wybrała do<br>duchownego stanu. Uciekł ja z domu, trzy dni ukrywał się w stogu na<br>Średnich Gonach, bezlitosną rozpaczą przejęty. Aj, Bożeńcu - myślał ja<br>- taż jaki ze mnie ksiądz, jak ja codziennie myślą grzeszę, bo nie<br>wiem, czy ja więcej zakochany w Kaśce od Ratajów czy w tych dwóch<br>koniach, co jej ojciec trzyma! I tam mnie znalazł wujko, co miodarzem<br>był i jego mowa była słodka: - Ty czego zbiesił się, a? - powiada. -<br>Idź na księdza, ręce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego