premier nie ma żadnych argumentów na swoją obronę.<br>Nie może dalej zwalać wszystkiego na Buzka, bo w porównaniu z jego własnymi rządami czasy Buzka stają się wzorem ładu, dobrobytu i uczciwości. Nie może ciągnąć ulubionej śpiewki o złym Balcerowiczu i za mocnym złotym, który niszczy eksport - bo to eksport, niszczony jakoby przez Radę Polityki Pieniężnej, stał się motorem gospodarczego rozwoju, podczas gdy popyt wewnętrzny, który Miller obiecał pobudzić, leży i kwiczy. Głupio też byłoby Millerowi podtrzymywać tezę, jakoby ocalił finanse państwa przed argentyńską katastrofą, w chwili, gdy tragiczny stan budżetu zmusza go do firmowania planu cięć idących dalej niż kiedykolwiek wcześniej