przecież na pieńku z Szatanem, czyli dotykał ostateczności w o wiele pełniejszy sposób. Gubił się we własnych korytarzach i mało w tym było z zabawy w berka, bo oddać nie mógł. Od początku był wiecznie gonionym.<br>Na schodkach, kilka metrów od mostku, pojawił się staruszek w słomkowym kapeluszu i z jamniczkiem na smyczy. Usłyszeli pikanie. Staruszek chwycił się machinalnie za kieszeń, po czym wyjął komórkę.<br>- A dziękuję, córeczko, jak widzisz, działa! Choć nie we wszystkim się jeszcze orientuję. Co?... Zostajesz na drugą zmianę?... No dobrze, odbiorę. O piętnastej, tak? Dobrze, będę... Do wieczora!<br>Zamknął klapkę i zniknął za drzewami wraz z