jednocześnie niebywale łagodnego,<br>i naprawdę: jeśli włosy umierają ostatnie, tak jak paznokcie, rosnąc jeszcze przez kilka dni po śmierci, a postać i twarz trwają na fotografiach - to głos odchodzi pierwszy i choćbyśmy nawet podejmowali próby ocalenia go, zachowujemy w pamięci jedynie jego ułudny cień, który nigdy nie zabrzmi tak samo jasno i czysto, niepowtarzalny, drogi, najdroższy,<br>a jednak głos mojej pięknej mamy, zmarłej już przeszło trzy lata temu, trwa we mnie, i to nie tylko w słowach, ukrytych jak skarb w pamięci, skarb bezcenny, ale sam w sobie, jego istota, brzmienie, nawet wyzbyte doraźnego znaczenia, bo to przecież także śmiech, płacz