Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
miski jedzą. To dobrze. Bardzo lubię Mariuszka i Jurika też. W ogóle jestem człowiek rodzinny - dokończył z powagą.
Samowałow robił przyjemne wrażenie, był bardzo męski, opanowany i nosił się z godnością, smukły, szeroki w ramionach, śniady od opalenizny. Rozglądał się po świecie pogodnym wzrokiem, iskierki dobrego humoru tliły się w jasnoniebieskich oczach. Chwytał się najrozmaitszych zawodów, zdarzyło mu się być cieślą, murarzem, górnikiem, drwalem, wiertaczem, ale naturę miał włóczęgowską, stale go niosło w nieznane strony. Kiedyś spławiał drzewo na Angarze aż do Irkucka i całymi tygodniami żył na wodzie. Wydobywał złoto, polował na sobole. Znał dobrze Tunguzów i Jakutów. Powędrował nad
miski jedzą. To dobrze. Bardzo lubię Mariuszka i Jurika też. W ogóle jestem człowiek rodzinny - dokończył z powagą.<br>Samowałow robił przyjemne wrażenie, był bardzo męski, opanowany i nosił się z godnością, smukły, szeroki w ramionach, śniady od opalenizny. Rozglądał się po świecie pogodnym wzrokiem, iskierki dobrego humoru tliły się w jasnoniebieskich oczach. Chwytał się najrozmaitszych zawodów, zdarzyło mu się być cieślą, murarzem, górnikiem, drwalem, wiertaczem, ale naturę miał włóczęgowską, stale go niosło w nieznane strony. Kiedyś spławiał drzewo na Angarze aż do Irkucka i całymi tygodniami żył na wodzie. Wydobywał złoto, polował na sobole. Znał dobrze Tunguzów i Jakutów. Powędrował nad
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego